tutejszy tutejszy
794
BLOG

Refleksje po przeczytaniu biografii Anny Walentynowicz...

tutejszy tutejszy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

 

Kiedy występowała publicznie, często wzruszając się i wzruszając swoje audytorium ja osobiście myślałem sobie, niezbyt po chrześcijańsku, "żyj kobieto, żyj na złość Lechowi Wałęsie i doczekaj gruzów III Rzeczypospolitej". Wiadomość, że i ona była na pokładzie prezydenckiego tupolewa, zelektryzowała mnie jakoś dodatkowo, akurat Anna Walentynowicz, mimo swego wieku, wydawała mi się nieśmiertelna.

 

Książka Cenckiewicza miała być tylko wycinkiem jej biografii, ale 10/4 zmusił Autora do napisania ostatniego już rozdziału nie tylko książki, ale i życia.

 

Nie wiedziałem...

... że straciła rodziców w dzieciństwie, że straciła brata, że była wychowywana przez ludzi traktujących ją gorzej niż niewolnicę. Że skończyła 4 klasy podstawówki i po wojnie stała się przodownikiem pracy, młodą dziewczyną widzącą w propagandowych plakatach socjalizmu własne odbicie. Dr Cenckiewicz nie napisał hagiografii – opisuje i te trudne fakty, chociaż by, że syn Anny Lubczyk był dzieckiem nieślubnym. Cóż, niby nic strasznego, ale podobny fakt w życiu Wałęsy, był nie do przełknięcia dla establishmentu. Annie Walentynowicz ciemniejsze karty nie mogą zaszkodzić. A i na początku lat 80-tych zbytnio zaufała Jackowi Kuroniowi, a i w przypadku strajku głodowego na krakowskim Bieżanowie Autor raczej niską wystawia ocenę.

 

W swojej wierze w socjalizm była wręcz nadgorliwa – a socjalizm nie lubił nadgorliwców, szybko więc przejrzała na oczy. Tak jak stopniowo przechodziła na stanowiska opozycyjne tak też twardniała jako człowiek. Miała umrzeć w latach 60-tych, tak jej mówili lekarze. Jak sama potwarzała "Bóg musiał mieć wobec niej jakieś plany".

 

Lata 1978 – 1980 to w życiu Anny Walentynowicz okres nieprzebadany. Do czasu ukazania się tej książki. Autor opisując jej działalność udowadnia jednoznacznie jak ogromną rolę odegrała suwnicowa w wywołaniu strajku. Wcześniej myślałem, że była pretekstem do strajku, tak mówił Wałęsa... W działalności Anny Walentynowicz pojawia się też – tym razem pozytywna – postać przyszłego prezydenta – Lecha Kaczyńskiego

 

Wałęsa, gdy tylko stanął na czele "Solidarności", bojąc się Jej i Jej mitu – szykanował ją. SB w tym pomagała jak mogła, gdy ją trzymano potem w więzieniach to traktowano ją wyjątkowo okrutnie jak na tamte czasy, a i na wolności nękano. Wałęsa nawet przed Ojcem Świętym Janem Pawłem II nie omieszkał zbesztać Walentynowicz, czym przysporzył jej wiele wstydu, choć przecież kompromitował się sam...

 

A wiecie Państwo, że już po "upadku" komunizmu, musiała wrócić na rok do pracy w stoczni na swoim starym stanowisku, tj. suwnicowej, bo tak jej wyliczono emeryturę (źle wyliczając za lata 80-te), że nie mogła wykupić recept?...

 

Dr Sławomir Cenckiewicz jest historykiem, którego nie można przyłapać na braku rzetelności. Cóż, będąc w ogniu salonowej krytyki, Historyk musiał się zahartować niczym najlepsza stal. Tak i teraz na próżno będzie salon szukał dziur w całym, książka jest udokumentowana, a ok. 1/3 pozycji stanowią właśnie dokumenty. "Anna Solidarność" potwierdza też, że Lech Wałęsa nie był odlany z brązu, ani z żelaza, ani z marmuru...

 

Ostatnie pismo podpisane przez Annę Walentynowicz to pismo do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – legenda "Solidarności" dziękuję w nim za zaproszenie na uroczystości katyńskie, jest dumna, że upamiętni się mord na polskiej elicie. I że będzie tam obecna. Przynajmniej teraz szkalowanie włodarzy III RP jej już nie dosięgnie. I jednak moje życzenie paradoksalnie ziściło się – Anna Walentynowicz pozostanie nieśmiertelna, pamięć o niej doczeka gruzów III RP, a jej biografia – tutaj tak strasznie spłycona – stanie się przykładem i wielką nauką – jak działać dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura