tutejszy tutejszy
499
BLOG

Zohydzić PiS, zohydzić katastrofę smoleńską (długi tekst)

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 104

 

Metody manipulacji nie zmieniły się ani na jotę od tysięcy lat – zmieniła się tylko ich skala.

 

Dezinformację stosowano już podczas wojen starożytnych rozpowszechniając fałszywe informacje o sytuacji własnych wojsk, nadmiernie demonstrując swoja potęgę, przebierając zwykłych wieśniaków za żołnierzy by sprawić wrażenie posiadania liczniejszej armii itp.

 

Czarny PR także istniał od zawsze, choć niekoniecznie zdawano sobie sprawę z metody jaką się stosowało – ciekawym przykładem jest tu np. działalność Pepina Małego, majordomusa królestwa Franków, który rodowitego władcę z dynastii Merowingów pozbawił faktycznej władzy lecz przywoził go raz w roku wozem pełnym gnoju, aby formalnie sprawował władzę. Pokazywano w ten sposób domniemaną gnuśność władcy(wóz z gnojem), lecz jednocześnie„uszanowanie” dla jego boskiego namaszczenia (przywożono go by spełnił swą rolę).

 

Proces oczerniania przeciwnika przybierał jednak też formy ukryte – jakąś opinię i jakąś interpretację (dosłownie: jedną z możliwych narracji) uznawano za truizm i posługiwano się nią do oczerniania czegoś innego. Świetnym przykładem jest tu zabieg XVI-wiecznych humanistów, którzy dla podkreślenia odrębności i przełomowości własnej myśli (nie ma to jak autopochwała…) zaczęli umniejszać rolę wcześniejszej epoki zwanej później średniowieczem. Ale nie wystarczyło powiedzieć „średniowiecze było prymitywne”, czy „średniowiecze było zacofane” – z takim stwierdzeniem jeszcze by można polemizować, a nie o to chodzi w dyskredytowaniu przeciwnika. Ciemnotę średniowiecza uznano więc za truizm w ten sposób, że najgorsze przykłady głupoty czy zacofania zaczęto nazywać średniowieczem i do średniowiecza porównywać. „Jesteś ciemny jak średniowiecze”, lub znany z niedawnej piosenki „Twoja prawda jest dziś płaska tak jak ziemia w średniowieczu”.

 

Przestano więc dyskutować nad wartością średniowiecza, uznano ją a priori i zaczęto tego pojęcia używać jako określenia pejoratywnego w kontekście innych przykładów zacofania.

Śmiało podchwycili to buntownicy i burzyciele starego ładu, reformatorzy (czy rewolucjoniści) religijni, potem myśliciele „oświecenia” (które miało być wyjściem człowieka z niepełnoletności, w którą popadł z własnej winy – to średniowiecze było tą niepełnoletnością!)

 

A więc zamiast udowodnić średniowieczu zacofanie, zrobiono z tego terminu synonim zacofania.

 

Czy widzicie już Państwo analogię z dzisiejszą prawicą na polskiej scenie politycznej?

 

Trudno dziś usłyszeć dyskusję nad słabościami PiSu (a ma ich wiele), nie dyskutuje się nad jakością polskiej polityki, media nie zajmują się tym co się dzieje, a tym co się mówi.

 

W ten sposób nazywając dziennikarza „pisowskim”, albo TVP „telewizją pisowską” uderzamy nie tylko w dziennikarza czy TVP, ale uznajemy nasze założenie (i tylko założenie) za prawdę. Oskarżamy dziennikarza albo TVP, ale utrwalamy też czarny wizerunek przez nas kreowany. Kiedy oskarżony zaczyna się bronić przed taką tezą: „Nie jestem pisowskim dziennikarzem” daje nam szansę obalić tezę, lecz nie podważa, a wręcz potwierdza drugie założenie (PiS jest zły).

 

Podobnie było z kanalizowaniem emocji po katastrofie smoleńskiej, gdzie znów głównym bohaterem stał się człowiek prawicy – Jarosław Kaczyński. Postawienie pytania „Czy Jarosław Kaczyński naprawdę się zmienił?” zawierało w sobie tyle ukrytych założeń, że przeciętny zjadacz chleba mógł się ustosunkować do jednego z nich odpowiadając:

 

- Tak, teraz jest pokojowym człowiekiem

Lub:

- Nie, on udaje.

 

W każdej odpowiedzi potwierdzamy ukryte założenie, że Jarosław Kaczyński był politykiem bardziej agresywnym niż reszta sceny politycznej.

 

Trwa obecnie urabianie opinii Polaków… czy raczej społeczeństwa polskiego, na temat samej katastrofy. „PiSowski zespół” który ma się zająć wyjaśnieniem przyczyn tragedii i pokazywanie każdej takiej inicjatywy (domagającej się prawdy) z etykietką „pisowskiej” deprecjonuje znowu PiS, ale tym razem też katastrofę smoleńską. Tymczasem jedyne kto może bronić ogromnej wagi katastrofy samolotu rządowego to… PiSowscy dziennikarze, PiSowscy śledczy itp. Czyli ciemni i zacofani.

 

Zasłyszane:

Dobrze, że Kaczyński nie wygrał, bo ciągle by się zajmowano tą (w domyśle – nieważną, pisowską?)  katastrofą.

 

Zbyt długo przygotowywano czarny wizerunek PiSu, by nie przydawał się w każdej sytuacji.

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka