tutejszy tutejszy
335
BLOG

Manipulacja w naszym codziennym języku (także w Twoim!)

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 2

Piszę o tym, bo zauważyłem, że także i tutaj za często posługujemy się nowomową komunistyczną i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Skala komunistycznej inżynierii dusz jest zjawiskiem bezprecedensowym w historii. Także dzisiaj wielu antykomunistów nie zdaje sobie sprawy, że używa pojęć zatrutych bolszewicką treścią. Wielu z nas już nie używa takich eufemizmów jak „wypadki poznańskie”, czy „wydarzenia grudniowe” wiedząc, że owe pojęcia miały łagodzić w naszym odczuciu prawdziwą skalę zdarzeń. Nie powinniśmy też mówić o „wyzwoleniu” w 1945 roku, ale o nowej okupacji.

Ale takich zmanipulowanych pojęć jest więcej – przedstawiam tylko kilka tych, o których wiem, że są skażone ręką czerwonych proroków:

 

Związek Radziecki –ta nazwa powinna brzmiećZwiązek Sowiecki.Niby to samo, boSovietto nic innego jak właśnie rada, ale jednak w innych językach nie tłumaczono tej nazwy (np.Union of Soviet Socialist Republicsa nieCouncil Socialist), a u nas tak. Dlaczego? W II RP istniał bardzo silny nurt antybolszewicki – wielu pisarzy i publicystów pokroju Mariana Zdziechowskiego, Ryszarda Wragi, Jóżefa Mackiewicza, Antoniego Ossendowskiego, Sergiusza Piaseckiego i innych przedstawicieli inteligencji, bezkompromisowo rozprawiło się z ideą komunizmu i zaszczepiło w dużej mierze w polskim społeczeństwie niechęć do „sowietów”.Nikt poza Polakami nie używa tej zakłamanej nazwy! Na całym świecie jest ona nieznana i niezrozumiała!

Tymczasem w polskim tłumaczeniu – nazwa „Związek Radziecki” nawiązuje do ustroju miast polskich przed rozbiorami. W miastach istniały rady, spisujące swoje postanowienia w „księgach radzieckich”, prawda jak miło brzmi?

 

Karnawał solidarności –Karnawał? Czyli radość, czas ulicznych zabaw, kolorowy i wesoły okres tańców, przebierańców, beztroskiego obżerania się. Jeśli do określenia „karnawałSolidarności”dodamy, że na sklepowych półkach coraz bardziej brakowało jedzenia, że były coraz większe braki w zaopatrzeniu, to jeszcze skłonni jesteśmy pomyśleć, że ten karnawał trwał za długo i te nieustanne strajki, grożenie strajkiem, te konspiracje, druki ulotek, te protesty były zbyt intensywne i zrujnowały gospodarkę! Komunistyczna propaganda (prawdopodobnie Urban) dyskretnie przemyciła to określenie, by zdezawuować zażartą przecież walkę milionów Polaków z władzą „Polski Ludowej”. Lepszym określeniem byłaby właśnie: „walka”.

 

Polonia –Nie znam dokładnie genezy tego określenia, ale wiem, że nader chętnie posługiwali się nim komuniści, zamiast mówić:Polacy za granicą.Określenie „Polonia” sugeruje, że nie mówimy tu o pełnowartościowych Polakach. Zdaje się to nawiązywać do pewnego modelu społeczeństwa, w którym do wspólnoty należy człowiek, który płaci podatki – i tylko ten człowiek. Tak zresztą w Gazecie Wyborczej, po katastrofie smoleńskiej, definiowano patriotyzm, wyśmiewając się z naszych narodowych reakcji:Patriotyzm to płacenie podatków. Jakoś przypadkowo tak samo uważał Lenin:kto nie pracuje, ten nie je. Zresztą przy okazji omawiania wyników wyborów, w których Polacy w Ameryce okazują się być najbardziej prawicowi, często w dyskusjach poddaje się w wątpliwość ich moralne prawo do głosowania. Określenie „Polonia” zdaje się świadczyć o niepełnej polskości. Zdaje się wiązać człowieka z państwem, a nie z narodem. Kto wyjechał z państwa, ten nie ma już nic do gadania w sprawie tego państwa. Dochodzi jednak do takich absurdów, że Polacy we Lwowie, Grodnie, czy na Wileńszczyźnie także są nazywani „Polonią”, kiedy przecież oni z żadnej Polski nie wyjechali, oni właśnie w Polsce zostali, to Polska „wyjechała” od nich!

 

Polityczność- to bardzo sprytna pałka na przeciwników. Gdy w czasach PRL-u robotnicy rozpoczynali strajki, a wydarzeń tych nie dało się zataić, podejmowano kampanie medialne mające zdezawuować buntowników. „To sprawa polityczna!” - grzmieli towarzysze z dezaprobatą na protesty w Ursusie i Radomiu, sugerując, że ta „polityczność” to coś złego. Tymczasem klasyczne pojęcie polityczności nawiązuje do antycznej „polis”, czyli lokalnej wspólnoty. Polityczne jest wszystko, co nas otacza, co ma na nas wpływ. Wszystkie wartości moralne są polityczne. Piszę o tym także w kontekście medialnych ataków na obrońców Krzyża „To sprawa polityczna” - chórem krzyczeli towarzysze ze szklanych ekranów. Szkoda, że PiS zaprzeczał. Była to przecież sprawa polityczna i bardzo dobrze, że nią była. Czy obecność Krzyża w życiu publicznym nie ma istotnego wpływu na moralność i właśnie na naszą „polis”?

Wymachiwanie szabelką -O tym pisałem tutaj:

http://niepoprawni.pl/blog/2005/ciemnosci-kryja-polske-i-lud%E2%80%A6-w-hipnozie-lezy

 

Prezes” Kaczyński i samolot „prezydencki”.

Współczesny słownik postkomunistyczny został wzbogacony o nowe pojęcia, szczególnie w ostatnim czasie. Jednym głosem mówiono nam o „samolocie prezydenckim”, a nie „samolocie rządowym”, tak samo Jarosława Kaczyńskiego określa się zawsze mianem „Prezesa”, choć w polskiej tradycji tytulatura jest dożywotnia - „premierem” nazywamy dziś Tadeusza Mazowieckiego, Józefa Oleksego, gdy Jarosławowi Kaczyńskiemu tego określenia się odmawia. Określenie „prezes” staje się zresztą pewną formą kpiny, semantycznym zakreśleniem władzy Kaczyńskiego (tylko do granic własnej partii). Podobnie mówi się o antyrosyjskości PiSu (sam wpadam czasem w tę pułapkę), gdy przecież chodzi o politykę antykremlowską, o niechęć wobec bieżącej polityki Moskwy, a nie o wrogość wobec zwykłych Rosjan.

 

Społeczeństwo, czy naród?

Tutaj nie będę wchodził w szczegóły - podam tylko jeden przykład. Gazeta Wyborcza opublikowała niedawno przemówienie mojego kolegi. Zamieniła w treści każde słowo "naród", właśnie na "społeczeństwo". Choć mowa była przecież o ważnych wydarzeniach (katastrofa smoleńska!) z historii NARODU.

Niektórym może się wydawać, że walka o pierwotne słowa, nie ma wielkiego znaczenia. Ale Artur Schopehauer w swojej „Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów” stwierdza, że do zwalczania argumentów przeciwnika wystarczy czasem odrobinę zmienić brzmienie jego tezy. Wszyscy propagandyści i manipulatorzy doskonale o tym wiedzą.

 

Słowa nic nie kosztują, ale wiele znaczą.

 

Tutejszy

 

 

P.S. Jeśli znacie Państwo inne wyrazy, będące naleciałością wypaczającą znaczenie, lub odbiór jakiegoś pojęcia, to zachęcam do podzielenia się. Ofensywa semantyczna lewactwa jest zbyt zaawansowana, by wyplenić nawał zakłamanych pojęć z naszych słowników, ale warto mieć chociaż świadomość istnienia takiej subtelnej manipulacji.

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka