tutejszy tutejszy
1249
BLOG

Ks. Boniecki dostał zakaz wypowiadania się. O ile lat za późno?

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 16

 Lewicowe towarzystwo straciło chłopca do bicia. Zawsze, gdy trzeba było upokorzyć Kościół, albo wartości chrześcijańskie media sięgały po sprawdzonych duchownych: biskupa Życińskiego (RIP), biskupa Pieronka lub ks. Bonieckiego.

Jednym z ostatnich publicznych spotkań ks. Bonieckiego przed pójściem na emeryturę była promocja książki Grossa w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Oprócz księdza, dziennikarki Wyborczej, małżeństwa Grossów i jakiejś specjalistki od holocaustu, była tam redaktor prowadząca - Janina Paradowska.

Rozmówcy dokonywali ekspiacji nad antysemickim polskim społeczeństwem, specjalistka od holocaustu epatowała encyklopedycznymi pojęciami tylko po to, by nikt nie zrozumiał, że bełkocze. Zasmucała się nad Polakami dziennikarka Wyborczej, która "nieraz była świadkiem antysemickich wybryków". Grossowie z radością kiwali głowami, tych, którzy chcieli wyjąć transparent z nazwiskami Polaków "sprawiedliwych wśród narodów świata" zabrała ochrona.

I wtedy - jak w dobrym dramacie - punkt kulminacyjny. Janina Paradowska oddała głos "przedstawicielowi kleru" ze słowami:
- Proszę księdza, czy Kościół brał udział w szerzeniu antysemityzmu w czasie wojny, czy też tylko był na to obojętny?

Zamarłem. Ale pokładałem nadzieję w tym drobnym duchownym, nieraz w drobnej posturze kryje się wielki duch. Wyobrażałem sobie, że się oburzy, wstanie i wyjdzie, albo wielką mądrością zneutralizuje podłą insynuację.

Ale ksiądz zaczął kluczyć. Jak myszka kluczył między okropnymi razami kocich zakusów, mówił bardziej jak rabin: "no jeden powie, że był antysemityzm, a drugi powie, że nie było...".

Ale czegóż się mogłem spodziewać? Tak samo zatrudniwszy Romana Graczyka do napisania monografii na temat Tygodnika Powszechnego, gdy wyszło, że mocno była redakcja umoczona we współpracę z SB, ks. Boniecki także kluczył, także nie bronił Romana Graczyka, który przecież tylko napisał prawdę (choć łagodził jak mógł).

Tak samo odpowiedział ks. Boniecki przy kwestii Krzyża w sejmie. "Jedni i drudzy mają rację" - odpowiedział na pytanie Moniki Olejnik, czy Krzyż ma wisieć. Tak samo powiedział o Nergalu i reakcji biskupów "z jednej strony reakcja za ostra, ale z drugiej strony..."

I tak przez dziesiątki lat "Tygodnika Powszechnego" hodowano koncesjonowanych katolików w rodzaju Tadeusza Mazowieckiego, legitymując komunistyczne rządy, będąc listkiem figowym reżimu totalitarnego w Polsce. PRL mógł pokazać, że ma katolicką prasę, a to katolickie środowisko wcale nie szkodziło PRL-owi, tak jak gdyby prawda Chrystusowa mogła się pogodzić z komunizmem.

Nie wiem tylko czy - i napiszę to, co myślą i podejrzewają tysiące ludzi - ks. Boniecki sam był umoczony w jakieś zależności od służb specjalnych czy jest po prostu "pożytecznym idiotą" sił antykościelnych?

Jakkolwiek brzmi odpowiedź na to pytanie, decyzja o zamknięciu ust ks. Adamowi Bonieckiemu przez władze Zgromadzenia Księzy Marianów zapadła o kilka dekad za późno.

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka