Tutejszy
Tutejszy
tutejszy tutejszy
429
BLOG

Rozbite oddziały

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 1

 Ostatni miesiąc dużo jeździłem po Polsce, poznawałem nowych ludzi i rozmawiałem w wielu środowiskach konserwatywnych i niepodległościowych. Wiele osób ma przeświadczenie, że tegoroczne wybory były wielką bitwą, którą poważnie przegraliśmy, wciąż rozmawia się o przyczynach tej porażki i prowadzi się „długie nocne rodaków rozmowy”. Byłem zdumiony, że nawet bliscy doradcy Jarosława Kaczyńskiego (np. dr Fedyszak - Radziejowska) mają pewne poczucie zawodu i patrzą z jakimś przygnębieniem na czarne chmury zbierające się nad Polską. Słyszałem niedawno jak w ogłoszeniach parafialnych ksiądz uspokajał wiernych, że krzyż na kościele jest zwyczajnie zdjęty dla naprawy, a nie zabrany przez lewackie bojówki. To parafianie obawiali się, że jakieś większe akcje dzieją się w ich wspólnocie. Ludzie czują się zagrożeni, zaś najlepszym na to lekarstwem jest działanie!

 
Krajobraz po bitwie
Profesor Andrzej Zybertowicz przypomniał w swojej książce „Pociąg do Polski” o archipelagach polskości, to znaczy o rozrzuconych środowiskach niepodległościowych, które działają na własną rękę, walczą na krótkich odcinkach, ale nie stanowią spójnego frontu przeciwko działaniom postkomunistycznym i kosmopolitycznym. Te pojedyncze wysepki zostały połączone doraźnie przez lotniskowiec Prawa i Sprawiedliwości, który jednak nie zdołał stałej platformy porozumienia wytworzyć.
 
Określając to obrazowo, tworzyliśmy różnorodną zbieraninę, a to Klubów Gazety Polskiej, a to Kół Różańcowych Radia Maryja, także konserwatywnych wydawnictw, stowarzyszeń i trwających, acz dorzynanych instytucji trzymanych jeszcze, niczym reduta Ordona, przez prawicowych działaczy. Wezwani do boju, na pospolitym ruszeniu, próbowaliśmy zdobyć szańce połączonych nomenklatur, nawet -zdawało się– byliśmy już na wałach, ale ostatecznie nie tylko musieliśmy się cofnąć, ale też powędrowaliśmy każdy w swoją stronę, jak rozbite oddziały rozpierzchliśmy się do lasów i trwamy tam dalej.
 
Obława trwa
Przeciwnik jednak nie spoczął na laurach – nie tylko stworzył lewacką przeciwwagę medialną dla Prawa i Sprawiedliwości, aby plasować się w dającym złudzenie stabilności centrum, ale zaczął też umiejętnie podsycać niepokoje w nas samych.
 
I spór między Zbigniewem Ziobro a Jarosławem Kaczyńskim, ten marsz przez media, na jaki ludzie Tuska pozwolili ziobrystom, jest tego niezbitym dowodem. Problem jednak jest zastępczym ochłapem, którym mamy się zajmować, zamiast bronić swoich rozbitych w lasach oddziałów. Skłóceni w dyskusjach, na blogach, nieufni wobec kolejnych formacji i nowych ludzi, nie jesteśmy w stanie działać skutecznie, a tymczasem władza podwyższa podatki, niszczy niezalezny biznes, planuje ukrócenie SKOK-ów, likwiduje miękkie, bo miękkie, ale w miarę prawicowe gazety („Rzeczpospolita”, „Uważam Rze”). Nade wszystko jednak zastępczy temat secesji ziobrystów uniemożliwia nam działanie – tracimy nasze siły, czas, nasze relacje z ludźmi na dyskutowanie o konflikcie dwóch panów, którzy twierdzą, że mają te same poglądy! Jakże łatwo realizujemy marzenia Tuska, by się dzielić, spierać, szamotać. Znam stowarzyszenie o celach edukacyjnych, które na spotkaniach marnuje czas na przekonywanie ziobrystów do kaczystów i odwrotnie, a dni i tygodnie lecą na spowolnionym działaniu.
 
"Szto diełat?"
A tymczasem do następnej poważnej bitwy zostały cztery lata, właściwie 44 miesiące i ten kto od 10 października nie założył jakiejś grupy, stowarzyszenia, wysepki na tym archipelagu, albo kto nie zwerbował do już istniejących grup kogoś nowego, nie przygotował wykładu lub nie podgryzł lewackiego redaktora, prezesa, nie wpłacił 10 zł na Radio Maryja albo po prostu nie zrobił czegoś namacalnego dla archipelagu, ten dwa miesiące zmarnował. Bierzmy za analogię działalność w konspiracji, cóż w rządzie Polski Podziemnej się kłócą, trudno, ale partyzanci w lasach muszą napadać na konwoje niemieckie, gromadzić broń, odbijać rannych, a nie tracić czas na partyjne pogawędki przy ognisku.
 
Bitwa przegrana, lecz…
"...nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!"
 
Siłę naszą stanowi suma naszych dokonań, setki lokalnych gazetek, grup, stowarzyszeń, środowiska zgromadzone wokół lokalnych elit, profesorów, biskupów. Przyjdzie czas i wezwanie wodza, to pójdziemy w bój. Ale gromadźmy zasoby w każdej chwili, aby w swoim czasie nie wyjść z lasu z gołymi rękami.
 
Tutejszy
tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka